[Drago, było troszkę duuużo błędów :) widać że pisałeś na szybko, poprawiłam to ale następnym razem przyłóż do tego większą uwagę :) - Blue]
Łaziłem jak zawszę sam beż serca bez uczuć byłem na pastwę losu zgubiony . Nie mogłem się odnaleźć w nowym otoczeniu . Gdy ktoś szedł w moją stronę omijałem go szerokim łukiem , nie chcę nikogo znać ,ani zawierać znajomości mogę kogoś skrzywdzić ,a tego nie chcę. Poszedłem poza granicę wyczułem inną watahę i pobiegłem w kierunku ich . Byli to posłańcy . Zapytałem.
- Czego !?
- My tylko do Alfy
- ok... !
Jeden wilk nie przeszedł gdy tamten poszedł , wyczułem jak jego serce bije, a moje było skute lodem . Czułem jak płynie w jego żyłach ciepła krew . U mnie tak nie było, u mnie nic nie płynęło . Rzuciłam się na niego i go rozszarpałem ,ciało w małych kawałkach zakopałem . Poszedłem do watahy i usiadłem w cieniu jeszcze miałem na pysku krew i na łapach...
( ktoś dokonczy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz